Karo
Odważyłam się pisać do Ciebie i powiedzieć głośno coś, co mnie męczy. Pożądam (to słowo najlepiej oddaje moje uczucia, odczucia) faceta, który jest w związku i mieszka na drugim krańcu świata. Widujemy się raz na parę lat. I akurat jest ten moment. Niebawem się spotkamy.
Co mam zrobić ze swoim pożądaniem i fascynacją (częściowo odwzajemnioną)? Jak ją pogodzić z moim i jego systemem wartości, a przede wszystkim tym, że on jest z inną kobietą, zresztą fantastyczną …
Anuszka
Droga Anuszko
Dziękuję Ci za list i za możliwość zanurkowania wraz z Tobą w tajemniczy i fascynujący świat pożądania. Uwielbiam to 🙂
Zatem – pożądasz mężczyzny, który jest poza Twoim zasięgiem. Niemal poza zasięgiem bo piszesz, że Twoja fascynacja jest częściowo odwzajemniona. To wspaniale! I zanim przejdziemy dalej zachęcam Ciebie oraz wszystkie Czytelniczki do celebrowania tego magicznego spotkania dwóch płomiennych energii – wzajemnego pożądania i obietnicy spełnienia!
Eros nie zna naszych społecznych, kulturowych i duchowych zasad, według których przyznajemy mu prawo do istnienia. Erotyczna energia płynie między ludźmi i jeśli ją czujemy to znak, że wciąż jesteśmy żywi. Ciesz się więc tym ogniem, który Cię rozpala bo to towar deficytowy we współczesnym świecie.
Znajdź sposób, żeby uhonorować Erosa, który płynie w Twoim ciele.
Poświęć choć kwadrans na to, aby pozwolić sobie go poczuć. Możesz na przykład zapalić świeczkę, puścić muzykę, tańczyć celebrując kontakt z tą energią i wyrazić emocje, które masz w sobie. Potrzebujemy takich rytuałów aby odzyskać naszą erotyczną godność, w świecie, w którym pożądanie często uznawane jest za coś niewłaściwego, grzesznego, kiedy nie płynie akceptowanym korytem.
Jesteś seksualną istotą i masz prawo pożądać drugiej osoby. To pokolenia erotycznej ignorancji i braku wspierającej seksualnej edukacji sprawiły, że nie znamy ścieżek własnego pożądania i nie potrafimy się z nim obchodzić. Dlatego często namiętność i intensywne uczucia są dla nas źródłem cierpienia. Czas zawrzeć pokój z Erosem i nauczyć się z nim żyć (btw to właśnie robimy podczas 12 tygodniu Sex & Love School)
Kiedy uznasz już swoje pożądanie to przyjdzie czas na uważną obserwację.
Dlaczego Twoje pożądanie budzi się akurat wobec tego mężczyzny? Mieszkającego na drugim końcu świata, w związku z inną kobietą?
Powodów, dla których lokujemy naszą namiętność w niedostępnym obiekcie jest wiele. Dziś napiszę o trzech najbardziej powszechnych:
Lęk przed mocą pożądania
Seksualność ma potężną moc. Nawet jeśli jej nie doświadczyłyśmy na własnej skórze to intuicyjnie to przeczuwamy. I jeśli nie nauczyłyśmy się żyć z przebudzoną seksualną energią płynącą w naszych ciałach (a większość z nas nie miała okazji i odpowiedniego wsparcia, aby się tego nauczyć) to często nieświadomie unikamy okazji do bycia blisko z pożądaniem.
I na przykład wybieramy sobie obiekty niespełnionej miłości, które są daleko, poza naszym bezpośrednim zasięgiem. Bo co by było gdyby pożądanie towarzyszyłoby nam na codzień?
Czy tak może być w Twoim przypadku Anuszko?
Czy w twoich miłosnych relacjach czułaś podobne pożądanie do kogoś, z kim mogłabyś bez przeszkód podążyć za wołaniem Erosa?
Lęk przed bliskością
Od tego pytania tylko krok do kolejnego powodu. Wbrew temu co nam mówiono – pożądanie możemy poczuć nie tylko do tego Jedynego. Właściwie to zdrowy człowiek, z pozytywnym nastawieniem do seksualności może poczuć seksualny pociąg do wielu różnych osób. Taki pociąg, jeśli natrafi na wzajemność może przerodzić się w związek.
Jeśli masz nieświadomy lęk przed bliskością to nie pozwolisz sobie na swobodny przepływ pożądania. Będziesz wybrać osoby, z którymi stworzenie dobrego związku jest niemożliwe – emocjonalnie lub fizycznie niedostępnych lub w związkach. A relacje, w które będziesz wchodzić będą pełne przeciwieństw, konfliktów i emocjonalnych rollercosterów – wszystko po to, aby nie pozwolić sobie na prawdziwą bliskość i pokazanie całej siebie.
Dlaczego boimy się bliskości – to już temat na osobny List (jeśli rezonują z Tobą te słowa to opisz swoją historię i zadaj własne pytanie – być może odpowiem na nie w kolejnym liście albo podczas webinaru)
Czy tak może być u Ciebie, Anuszko? Czy udało Ci się stworzyć w życiu dobry, bezpieczny związek, w którym intymność i zaufanie spotykają się z Erosem?
Niskie poczucie własnej wartości
To kolejny powód dlaczego latami pozostajemy przywiązane do niespełnionych namiętności. Zwłaszcza takich, które są regularnie karmione nadzieją bo jest w nich cień wzajemności. Taka relacja pozwala nam uniknąć konfrontacji z naszym poczuciem wartości, które jest boleśnie drażnione w częstych kontaktach z „prawdziwymi” ludźmi.
Co by było gdybym poczuła pożądanie do mężczyzny, którego spotykam codziennie w kawiarni? Albo w pracy? Wtedy często musiałabym się mierzyć z emocjami, których teraz doświadczam tylko raz na kilka lat.
Droga Anuszko
Dlaczego piszę Ci o tym wszystkim zamiast odpowiedzieć wprost na Twoje pytanie: „Co zrobić z tym pożądaniem? Jak je pogodzić z moim i jego systemem wartości”?
Bo wierzę, że pierwszym krokiem do świadomej decyzji w relacji z Erosem jest poznanie jego ścieżek. (a właściwie drugim – bo pierwszym krokiem jest radosne przywitanie się z nim 🙂
Jeśli odkryjesz, że Twoje pożądanie do tego mężczyzny jest podsycane przez jeden z trzech powyższych powodów to być może wybierzesz ścieżkę rozwoju osobistego w obszarze seksualności, na której uzdrowisz swoje erotyczne mechanizmy i zaprosisz do swojego życia więcej pięknych mężczyzn (i/lub kobiet, kto wie … kto wie), z którymi doświadczysz seksualnego spełnienia.
Może się również zdarzyć, że szczerze nazwiesz swoje najgłębsze intencje i ujrzysz w jasnym świetle mechanizmy swojego pożądania ale wciąż będziesz pragnąć tego mężczyzny.
Tak, jak pisałam powyżej – Eros niewiele sobie robi z naszych norm moralnych i przekonań co jest dobre a co złe.. A my, wiedząc o tym, możemy podejmować świadome decyzje. Nie demonizując siły namiętności i seksualnej atrakcyjności ani jej nie lekceważąc.
Zatem to, do czego Cię zachęcam Anuszko, to zbadanie natury swojego pożądania.
I zawarcia z nim pokoju. Nawet jeśli zadecydujesz za nim nie podążać.
A Ty, droga Czytelniczko co myślisz na ten temat?
Zdarzyło Ci się kiedyś pragnąć kogoś, kto był dla Ciebie niedostępny?
Przeżyłaś zakazaną namiętność?
Czy rozszyfrowałaś naturę swojego pożądania?
Podziel się swoją historią z Anuszką i innymi kobietami.
Wspierajmy się nawzajem w tworzeniu świata, w którym Eros może płynąć swobodnie.
O tak, to jest bardzo bliski mi temat. I mam wrazenie, ze wszystkie 3 powody dotycza mnie. A chyba najbardziej to karmienie sie nadzieja. Ja jeszcze rozponaje inne powody u siebie:
1. Jakis rodzaj rywalizacji z kobietami. Nawet jesli nie znam kobiety mezczyzny ktorego pozadam, to juz sama mysl, ze moglby stracic dla mnie glowe i -nawet na krotki czas – opuscic swoja kobiete-jest podniecajacy. To chyba tez jest jakos zwiazane z niskim poczuciem wlasnej wartosci.
2. Rodzaj uzaleznienia od emocji jakie towarzysza takiej relacji: zwykle wtedy wyzwalaja sie we mnie jakies hormony, endorfiny tudziez inne feromony, ktore powoduja, ze wygladam pieknie i pieknie sie czuje. Mam tez wtedy olbrzymia energie, czuje sie tworcza i kreatywna. Chyba jest to rodzaj manii, moze nie w sensie klinicznym, ale cos podobnego. Cos podobnego czulam gdy raz zazylam kokaine.
3. Niespelnienie i towarzyszace mu fantazje sa zwykle bardziej podniecajace, niz relacja spelniona. Wiec niespelnienie jest dla mnie silnym afrodyzjakiem!
4. Podniecajace jest dla mnie takze przekraczanie granic. Nic tak nie podnieca mnie jak mysle, ze cos sie teraz dzieje, cos troche niebezpicznego i ze moze za chwile granice zostana przekroczone. Gdy juz to sie stanie czar juz tak silnie nie dziala 🙁
No, widze, ze chyba niezle jestem pokrecona!
Świadomość własnych uwarunkowań to już milowy krok na ścieżce do uzdrowienia. Ciekawy wątek z tą rywalizacją między kobietami. Będę o tym mówić na najbliższym webinarze „Zapytaj Karo” 19 października. Będziesz? Zapisy tutaj: http://www.karoakabal.pl/zapytaj-karo/
Ewa, dziękuję za szczerość i pokazanie się nam. To niezwykle cenne widzieć prawdziwą kobietę, przyglądającą się własnej seksualności.
Wyobrażam sobie, że przywiązanie do emocji, jakie daje niespełnienie może być męczące. Życzę Ci żeby udało Ci się wyżłobić nowe koryto dla Twojej seksualności, tak abyś mogła doświadczać tego „haju” również w spełnionych związkach.
A to odkrycie, że podniecająca jest rywalizacja z innymi kobietami jest na miarę erotycznego Nobla. I tu szczególnie dziękuję Ci za transparentność. Bardzo potrzebujemy uzdrowić takie mechanizmy abyśmy mogły, jako kobiety wspierać się nawzajem w realizowaniu naszego seksualnego potencjału. Poruszę ten temat w jednym z kolejnych Listów od Karo.
Niestety nie moge jutro o tej godzinie,ale zapisalam sie na webinar i mam nadzieje odsluchac potem.
Dzieki za mile slowa. Staram sie uswiadamiac sobie swoje ograniczenia i mechanizmy. Nie jest latwo przyznawac sie do jakiejs swojej niedojrzalosci. Nie jest latwo tez zmagac sie z tak silnymi intensywnymi uczuciami i popedami.
Czasami zaluje ze weszlam na droge rozwoju. O ile latwiej by bylo nie zastanawiac sie zbytnio, tylko isc za ta sila…To oczywiscie pisze tak przekornie, bo wiem, ze przynosi to owoce. Ale to faktycznie wymagajaca droga.
A tak na marginesie: co myslisz o zwiazkach tylko dla seksu? Czy zdarzylo Ci sie kiedys wejsc w cos takiego? Przepraszam jesli to zbyt intymne pytanie.
Pozdrawiam Cie
Ewa
Karo, kocham Cię 😉 Lubię Cię czytać od czasu do czasu. Mało kto pisze o tym w Polsce, więc chwała, chwała. Jakaż szkoda, że tego wszystkiego nie było, gdy wiele lat temu robiłam dziwne rzeczy, szukałam czegoś, nie wiedziałam czego i nie rozumiałam co się dzieje. Ale w końcu zrozumiałam, zajęło to bardzo dużo czasu. Zawsze lokowałam uczucia w niedostępnych facetach, ale wynikało to, tak mi się wydaje, z lęku przed utraceniem dzieciństwa (miałam dwadzieścia parę lat) i przestaniu bycia z rodzicami jako dziecko i rodzice – chociaż mieszkałam osobno, w innym mieście i nie miałam z tym problemu. ale pewnego razu postanowiłam rozwalić ten mur i przyjęłam z całym dobrodziejstwem, także szeregiem tzw. wad, pewnego mężczyznę, z którym do dzisiaj tworzę związek i rodzinę. Mam plany na dalszą wspólną przyszłość, mamy mnóstwo przyjemności ze sobą, wiemy, że seks to nie tylko penetracja, jest wtedy gdy gotujemy wspólnie w kuchni, siedzimy na ławeczce trzymając się za ręce itd. Ale dzisiaj zwróciłam uwagę najbardziej na to zdanie: „Właściwie to zdrowy człowiek, z pozytywnym nastawieniem do seksualności może poczuć seksualny pociąg do wielu różnych osób.” i czuję się trochę „rozgrzeszona. Chociaż podejrzewałam, że nic złego się ze mną nie dzieje w związku z tym, że podobają mi się inni mężczyźni, a zwłaszcza jeden i o nim marzę często na jawie i nie tylko. Jesteśmy kumplami, ale chemia ogromna. Czasem nie wiem co z tym zrobić, nie idę za tym w żadne działanie, to wydaje mi się niemożliwe, nie fair, ale od prawie 2 lat pożądam jak cholera. Czuję się znowu jakbym miała te dwadzieścia pare lat, gdy wiedziałam, że mogę się zakochać tu i tam. Te przemiłe dreszczyki, motyle itd. A z drugiej strony czuję, że kocham mojego partnera, przyjaciela. Dziwne, ale póki co akceptuję, także dzięki temu, co czytam u Ciebie. Pozdrawiam
Piękne świadectwo Erosa, dziękuję 🙂 Cieszę się, że coraz więcej kobiet ośmiela się mówić głośno o tym, że czują pożądanie i to często nie tylko do swoich „legalnych” partnerów. To jest pierwszy krok to tego, aby temat uczynić transparentnym i wspólnie znaleźć dla niego inne rozwiązanie niż zdrada, kłamstwo lub wyparcie. Jak mógłby wyglądać nasz świat i nasze intymne relacje, gdyby prawda, ze możesz pragnąć innej osoby była społecznie uznana i przyjęta? Jakieś pomysły?
Dziękuję za ten list, bo jest odpowiedzią na moje dylematy i poszukiwania, a raczej ukoronowaniem mojego własnego procesu w tym temacie. Od lat rozpoznawałam w sobie ten mechanizm i mimo, że od lat jestem w udanym związku, zdarzało mi się długotrwale durzyć w mniej lub bardziej niedostępnych obiektach, co rzecz jasna powodowało we mnie konflikt wewnętrzny, frustrację(do niedawna przeżywałam fascynację kolegą z pracy). W istocie było wyrazem niespełnionych potrzeb i pragnieniem większej namiętności. To bardzo istotne móc uznać swoje pożądanie do kogoś bez osądu i cieszyć się tą energią a jednocześnie podjąć decyzję, by za tym nie iść, ale bez szarpaniny i poczucia winy. Myślę, że w moim przypadku napędem był powód 1. i 3. też niestety. Na szczęście jest to coś czego jestem świadoma i co przepracowuję. Ostatnio w czasie tańca na Medecine Movment mocno weszłam w kontakt z Erosem i jak pisze Karo, miałam okazję Go celebrować bez osądu i wejść w kontakt ze swoim wewnętrznym mężczyzną i kochankiem. To bardzo wyzwalające doświadczenie uczy mnie nie uzależniać zadowolenia ze swojej seksualności od osób trzecich, co w pewnym sensie uwolniło mnie mentalnie od w/w kolegi, ale co najważniejsze uwalnia mojego męża od presji oczekiwań i pozwala się cieszyć tym co jest.
Basiu, dziękuję Ci za podzielenie się swoim doświadczeniem. To wyjątkowo cenne – kiedy możemy słuchać autentycznych historii w miejsce uwag, porad i komentarzy. Życzę Ci wielu pięknych doświadczeń z Twoim wewnętrznym kochankiem. Movement Medicine to również moja osobista praktyka, może kiedyś spotkamy się na parkiecie?
Mnie ten tekst nie do końca przekonuje. O ile pisanie o tym, że pragnienie niedostępnych mężczyzn jest spowodowane przez lęk przed bliskością albo niskie poczucie wartości brzmi przyzwoicie, ,o tyle sugestia by pogrążyć się w tym pragnieniu i nawiązywaniu kontaktu z innymi, po to żeby właściwie łatać swoje własne niedobory przyjemności, jest rozwiązaniem doraźnym. Nie dotyka to w ogóle istoty takich relacji jaką jest uzależnienie, które ma swoje żródło w niedoborach przyjemności z dzieciństwa. Z każdego uzależnienia wychodzi się tak samo – przez odwyk. Czyli tymczasowy brak kontaktu z toksycznymi czy niedostępnymi mężczyznami, pracę na budowaniem własnej wartości, nauce kochania siebie, tak aby nauczyć się bycia samej ze sobą a potem próbowania bycia z innymi. W przeciwnym razie każda relacja to będzie tylko zasłona dymna dla swoich niespełnionych potrzeb.
Kiedy piszę o celebrowaniu uczucia pożądania i odczuciu go w pełni mam na myśli sam stan kontaktu z erosem, który jest nieczęstym doświadczeniem w naszej kulturze, opanowanej przez niezdrową histerię na punkcie seksualności.
Zgadzam się z Tobą, że po odkryciu toksycznych mechanizmów, które działają w naszych miłosnych wyborach (a opisałam co najmniej trzy takie mechanizmy) potrzebny jest „odwyk” – ale od wchodzenia w relacje, nie od samego erosa.
Zgadzam się ze wszystkim co napisałam, oprócz tego, że w mojej odpowiedzi wyczytałaś zachętę do wchodzenia w uzależnieniowe relacje.
Moja intencja była zupełnie inna – aby rozdzielić uczucie pożądania od obiektu i przyjrzeć się niezdrowym uwarunkowaniom. Ale bez piętnowania samego erosa.