To będzie List inny niż zwykle. Odpowiem w nim na pytanie mojej przyjaciółki, które zadała mi z zaskoczenia, kiedy zrelaksowana wychodziłam z basenu po radosnym dniu spędzonym z dziećmi.
„Nie wkurza Cię ta sprawa z aborcją? Przecież to Twoja działka”
Tego samego dnia spotkałam w sklepie sąsiadkę. „Będziesz jutro?” – bardziej stwierdziła niż zapytała. Jutro to znaczy na manifestacji pod sejmem. Nie, nie planowałam.
„Żartujesz? Nie obchodzi Cię to? Przecież to Twoja działka”.
„Moją działką” jest wspieranie kobiet w uwalnianiu pełni ich seksualnego i miłosnego potencjału, w odkrywaniu i spełnianiu ich najgłębszych pragnień w seksie i miłości oraz budowanie dojrzałej społeczności, w której panuje szacunek dla ludzkiej seksualności z całym jej bogactwem i różnorodnością.
Ostatnio w moim życiu więcej mam zachwytu nad odwagą i wewnętrzną mocą kobiet, nad tym, jak odkrywając i poszerzając spektrum swojej seksualności zmieniają swoje własne życie i swoje relacje, niż gniewu na współczesną sytuację polityczną i społeczną.
Ale poczułam się wezwana do odpowiedzi. Do zajęcia stanowiska. I cieszę się z tego wezwania.
Dla mnie aborcja to zagadnienie z obszaru moralności i systemu wartości. Z tego miejsca jestem w stanie zobaczyć i zaakceptować tych, którzy pragną strzec wartości, jakie są im bliskie. Rozumiem też to, że próbują zaprzęgnąć instrumenty prawa do ochrony swoich wartości. I nie mi oceniać ich motywacje i szczerość intencji.
I jednocześnie wiem, że historia ludzkości, a szczególnie historia państwowości pokazuje wyraźnie, że próby prawnego regulowania obszarów związanych z indywidualnym systemem wartości, rujnują zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i jedności w społeczeństwie. Szczególnie kiedy regulacji prawnej dotyczy obszar seksualności i intymnych relacji:
- Młodzież ukrywa przed rodzicami swoje seksualne doświadczenia, bo są one nielegalne przed 15 rokiem życia.
- Homoseksualne pary żyją w poczuciu społecznego wykluczenia, bo nie mogą zalegalizować swoich związków ani w pełni być rodzicami.
- Rodzice z radykalnie religijnych środowisk tracą poczucie wpływu, kiedy państwo chce przejąć edukację seksualną i światopoglądową ich dzieci.
- Kobiety czują się zagrożone w swojej suwerenności i fizycznym bezpieczeństwie, kiedy prawo ogranicza ich wolność do i od urodzenia dziecka.
- Osoby, żyjące solo, boleśnie doświadczają faworyzowania legalnych małżeństw przez system ubezpieczeniowy i podatkowy.
Manipulowanie przepisami i normami przy ludzkiej duszy kończy się zwykle cierpieniem, zerwaniem więzi i utratą zaufania. Po obu stronach barykady.
Zgodnie z moim światopoglądem, życie człowieka na ziemi zaczyna się w momencie poczęcia. Nigdy nie stanęłam w obliczu konieczności rozważenia aborcji. Chciałabym wierzyć, że nie zdecydowałabym się na nią w żadnej sytuacji. Ale „tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono …” (cytat z wiersza Wisławy Szymborskiej).
Gdyby właśnie mnie sprawdzano – chciałabym mieć wolność wyboru. I wsparcie na każdym etapie podejmowania decyzji. I chciałabym, aby ludzie wokół mnie mieli prawo postępować zgodnie z własnym sumieniem. Aby lekarz miał prawo odmówić wykonania aborcji. Aby ojciec dziecka mógł wyrazić swoje potrzeby i być uwzględnionym. Abym mogła sięgnąć po pomoc psychologiczną, gdybym jej potrzebowała. Abym mogła wybrać ludzi, którzy będą przy mnie i pomogą mi w podjęciu decyzji i zmierzeniu się z jej konsekwencjami. I aby Ci, dla których moja decyzja jest trudna do zaakceptowania też dostali wsparcie.
Wierzę, ze fundamentem dojrzałego społeczeństwa, takiego, w którym chciałabym żyć jest wzajemne zaufanie a nie prawo.
Zaufanie oraz narzędzia do jego wzmacniania sprawiają, że w jednym państwie mogą żyć obok siebie ludzie, wyznający różne systemy wartości. Zaufanie oraz narzędzia do społecznej komunikacji i dawania sobie informacji zwrotnych sprawiają, że powstaje przestrzeń, w której można żyć w zgodzie z innymi i własnym sumieniem, bez odwoływania się do instrumentów prawnych.
Widzę też, że nie jesteśmy jeszcze w tym miejscu. Ale chcę ufać, że tam zmierzamy.
A w dzisiejszej sytuacji najbardziej boli mnie fakt, że po obu stronach barykady, naprzeciwko siebie, stoją kobiety. Bo działanie na rzecz solidarności między kobietami o różnych życiowych wartościach jest dla mnie bardzo ważne.
Pani Premier prywatnie popiera projekt ustawy. I robi to publicznie występując w roli premiera. Ja w tym słyszę, że w jej systemie wartości nie ma zgody na aborcję w żadnym wypadku. I widzę, że Pani Premier używa prestiżu i mocy swojego stanowiska, aby głosić swój system wartości. Rozumiem to i szanuję.
I apeluję o budowanie między kobietami zaufania i wspólne szukanie narzędzi do wzajemnego wsparcia w naszych indywidualnych wyborach w seksualności, miłości, macierzyństwie, życiu i śmierci. Zwłaszcza wtedy, kiedy różni nas światopogląd.
I dlatego w sobotę pójdę na manifestację. Aby wesprzeć ruch, który tworzy obywatelski projekt o przywrócenie prawa do aborcji: https://www.facebook.com/events/1675945199321639/. Traktuję to, jako wyraz zaufania do kobiet i do ich suwerennych decyzji.
I będę dalej angażować się w rozwijanie narzędzi, które mogą nas, społeczeństwo wspierać w poszerzaniu przestrzeni zaufania w tematach seksualności i intymnych relacji.
Do zobaczenia w kręgu a nie po przeciwnych stronach barykady!
Zachęcam Was do dyskusji. Otwieram to miejsce na wyrażanie swojego zdania i debatę, jak budować świat, w którym wszyscy możemy czuć się jak u siebie.
Wasza
Karo
Podpisuję się pod każdym słowem!
Piękne i prawdziwe co napisałaś. Myślę, że z tym zaufaniem krucho z powodu lęku (ochotnie podsycanego poprzez różne instytucje) i z niewiedzy, która lęk wzmacnia. A istotą sporu nie jest to, czy aborcja jest dobra czy zła, bo to kwestia światopoglądu tylko czy ten światopogląd powinien być prawnie regulowany. Tudzież, jak pogodzić róźnorodność światopoglądów. A debata jest tak prowadzona i ma tyle emocji, że wprowadzenie zmian bądź jej brak to kwestia siłowa. Szkoda
Dziękuję Karo za Twój głos, jedyny który ze mną rezonuje w ostatnich dniach.
Myślę że najlepsze co może się przydarzyć to dostęp do edukacji seksualnej i dostęp do wsparcia dla każdej kobiety i mężczyzny jeśli znajdą się w trudnych sytuacjach w życiu.
Tak dla wsparcia i jednoczących kręgów pełnych zaufania.
Hej Karo, dzięki za Twój głos. Widzę niektóre aspekty inaczej niż Ty, ale poczułam się zrozumiana i przyjęta. Trudno byłoby mi sformułować spójne i MOJE stanowisko w tej sprawie, ale po raz pierwszy po przeczytaniu wypowiedzi na ten temat czuję ulgę.
Czuję się bezpiecznie z tym, co napisałaś.
Pojawia się też we mnie pytanie, na ile nasz sprzeciw wobec aborcji jest sprzeciwem wobec kobiecości, która daje zarówno życie jak i śmierć? Pozdrawiam serdecznie.
W 100% popieram. Każdy powinien mieć wolny wybór. A zamiast straszyć kobiety karą, powinny dostać wsparcie psychologa, rodziny itd. w naprawdę trudnym wyborze. Cytat z wiersza Wisławy Szymborskiej „tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono …” idealnie pasuje do wszystkich trudnych tematów i „złotych rad” otrzymywanych zewsząd.
Zgadzam sie z Toba calkiem Karo.Kazdy czlowiek w wolnym kraju powinien miec prawo glosu I mozliwosc wyboru a tym samym decyzji.Chociaz czesto w temacie aborcji I nie narodzonych dzieci,mowi sie ze decydujemy za kogos (dziecko) .Zgadzam sie tez z tym iz takie sytuacje daja wiecej zlego niz dobrego.Zapewne kazda osoba ktora bedzie chciala usunac ciaze..zrobi to,I znowu czarna strefa bedzie sie rozwijac.
„A istotą sporu nie jest to, czy aborcja jest dobra czy zła, bo to kwestia światopoglądu tylko czy ten światopogląd powinien być prawnie regulowany. Tudzież, jak pogodzić róźnorodność światopoglądów. A debata jest tak prowadzona i ma tyle emocji, że wprowadzenie zmian bądź jej brak to kwestia siłowa. Szkoda”
Czyli nawet jak aborcja jest zła powinna być legalna? Co do światopoglądu się nie zgodzę. Są światopoglądy dobre i złe np. złym światopoglądem jest światopogląd popierający zbrodnie czy wyrządzanie krzywdy. I prawo może nie powinno zakazać samego głoszenia złych światopoglądów, ale jeśli ktoś wpaja w życie swoje złe poglądy (np. przez wyrządzanie krzywdy) to już prawo powinno (musi !) interweniować. W gruncie rzeczy nie każdy światopogląd jest równy, wiemy o tym z Konstytucji, bo ona np. zakazuje propagowania ustrojów totalitarnych.
„W 100% popieram. Każdy powinien mieć wolny wybór. A zamiast straszyć kobiety karą, powinny dostać wsparcie psychologa, rodziny itd. w naprawdę trudnym wyborze. Cytat z wiersza Wisławy Szymborskiej „tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono …” idealnie pasuje do wszystkich trudnych tematów i „złotych rad” otrzymywanych zewsząd.”
Ale nie każdy wybór jest dobry. Na przykład osoba uboga staje przed alternatywami może skorzystać z pomocy aby znaleźć pracę, ale może zacząć np. żebrać lub kraść. Te wybory są trudne. Wiemy, że nie będziemy popierać wyborów, szkodzących zarówno osobie, która ma trudności jak i jej otoczeniu. A co do kwestii czy ma wolny wybór… Rzeczywiście ma, ale musi wiedzieć, że wybór oznacza odpowiedzialność za niego. Z tym straszeniem to jest tak; rzeczywiście można się zgodzić, że kobieta która została zgwałcona lub oczekuje chorego dziecka, nie powinna być straszona karą, ale nawet to nie przekonuje do legalności w tych przypadkach (nie tylko kobieta jest zaangażowana w sytuację aborcji). Zadajmy sobie pytanie dlaczego często zwolennicy legalizacji mówią że sami by tego nie zrobili, ale innej osobie by na to pozwolili? Trochę to sprzeczne.
Na początek powiem, że piszesz z szacunkiem o ludziach, którzy maja inny pogląd niż Ty. Bardzo to doceniam. Zgodnie z Twoim zaproszeniem wchodzę do dyskusji i zabieram głos.
Chciałbym zadać pytanie związane z Twoją wypowiedzią „próby prawnego regulowania obszarów związanych z indywidualnym systemem wartości, rujnują zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i jedności w społeczeństwie.” Gdzie jest granica, że krąg zaufania może załatwić wszystko i kiedy potrzebne jest prawo według Ciebie?
Drugie pytanie : piszesz, że uważasz życie zaczyna się od poczęcia. Ale to tylko połowa sprawy. Co według Ciebie dzieje się w czasie aborcji? Co się dzieje z tym życiem?
„Gdyby właśnie mnie sprawdzano – chciałabym mieć wolność wyboru. I wsparcie na każdym etapie podejmowania decyzji. I chciałabym, aby ludzie wokół mnie mieli prawo postępować zgodnie z własnym sumieniem. Aby lekarz miał prawo odmówić wykonania aborcji. Aby ojciec dziecka mógł wyrazić swoje potrzeby i być uwzględnionym. Abym mogła sięgnąć po pomoc psychologiczną, gdybym jej potrzebowała. Abym mogła wybrać ludzi, którzy będą przy mnie i pomogą mi w podjęciu decyzji i zmierzeniu się z jej konsekwencjami. I aby Ci, dla których moja decyzja jest trudna do zaakceptowania też dostali wsparcie.”
Super! Fajnie, że jako zwolennik pro-choice, dbasz o innych, także mających inne poglądy. Cieszę, że jesteś porządna i otwarta na dyskusje. Uważam, jednak, że o kimś zapomniałaś; co będzie z dzieckiem? Załóżmy, że kobieta jednak wybierze przerwanie ciąży. Co z prawem do pochowania dziecka? A co jeśli kobieta zechce np. sprzedać dziecko z aborcji do badań? Czy w tym co piszesz, może być sprzeciw rodziny wobec pomysłów kobiety w tym względzie. To są bardzo trudne tematy, ale realne tematy i myślę, że my (zarówno zwolennicy poglądów pro-choice jak i pro-life) powinniśmy o tym rozmawiać.
zycze wszystkim kobietom zeby nigdy nie musialy podejmowac takich decyzji